czwartek, 8 maja 2014

MTR 3 - dzień trzeci i czwarty

Dzień trzeci - tutaj liczę, że KJU coś napisze, bo to on z Renią walczyli ostro:
Image

Ja w tym czasie równie ostro integrowałem się z Węgrami.

Miało być coś o jedzonku - powiem Wam palce lizać.
Koło 10 jak wszyscy co mieli wyjechać, wyjechali przybył pan myśliwy z lodówką mięska.
Na obiadek/kolację w garze wylądowało mięsko z jelenia (jelenina?) - oczywiście zostało odpowiednio przyprawione.
Do tego z ciekawych przekąsek było coś a'la salami z lisa i jakieś bliżej nie określone w zrozumiałym języku mięsko wędzone (jedno to na 100% była solona słonina, ale z czego to się nie pytajcie).

Dzień powrotu - pierwsza pobudka o 5 ("komuś" nie mnie, zapomniało się wyłączyć budzik), druga planowana chwile przed 6.
Zbieramy rzeczy, kawusia, szybkie śniadanko, a za oknem aż 4 stopnie na plusie i wiatr taki, że łeb urywa - ale jechać trzeba.

W "półwietrze" lecimy do granicy ze Słowacją - jeden podmuch był taki, że podcięło mi przenie koło - na szczęście droga była pusta, jakoś w pas wycelowałem, chociaż podobno wyglądało to dość "ciekawie".

Na Słowacji w Komarno tankujemy kawusię i dalej ogień na tłoki.


Gdzieś btw nad drogą widzimy ładny klasztor - akurat na chwilę ogrzania się:


Image

Image

Lecimy na Bańską Bystrzycę - tutaj przerwa, tanksztela i ogień w góry - pojawia się słoneczko, ale piździ konkretnie.
Na przełęczy robimy sobie sesję zdjęciowa:


Image

Image

Autostopowicze z PL robią nam fotkę grupową - Polish MTR TCP TEAM

Image

Relację z mojej strony kończę fotką dokładnie jak rok temu:

Image
MTR 3 - 2014


Na sam koniec jeszcze filmik made by węgierski rider TA:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz