Hanka nakarmiona, zakupy zrobione możemy zwiedzać dalej. Bocznymi drogami dojeżdżam do miejscowości Siółko z całkiem ładnym kościołem:
Dalej jadąc mam do pokonania bardzo poważną rzekę:
Kierując się na Nowy Dwór mam okazję wypróbować nowy rodzaj nawierzchni:
W Nowym Dworze jest kościół katolicki i cerkiewka - oba oczywiscie zamknięte - niemniej mój przejazd wzbudzał ogólne zainteresowanie ludzi:
Pędząc dalej wzdłuż granicy miajm opuszczone wsie - smutny widok w przepięknych okolicznościach przyrody
Znów szutrostady do Kuźnicy Białostockiej,
Posilony i zadowolony spokojnie jadę sobie dalej na południe. W miejscowości Klimówka, stoi niespełna stuletni kościółek, ale tam spotkała mnie bardzo sympatyczna przygoda.
Jak widać na zdjęciu drzwi otwarte - no to Hania zostaje w cieniu a ja do środka idę. Pojawia się pan kościelny, zaczyna opowiadać o historii kościoła, pyta o moją trasę, w ogóle bardzo sympatyczna rozmowa. Kościół jest pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej, ale pan kościelny wspomina, że mają tam słynący łaskami obraz Matki Boskiej Śnieżnej. Zaciekawiony pytam gdzie on jest - bo nie widzę, oczywiście zasłonięty i odsłaniany tylko na szczególne okazję, między innymi takie jak "zabłąkani wędrowcy" - Obraz został dla mnie odsłonięty, kościół cały oświetlony - tylko dla mnie... niesamowicie pozytywna sytuacja, ale trzeba jechać dalej. Dałem więc coś do skarbonki i w drogę, dosłownie góra kilometr dalej dojechałem do takiego drogowskazu:
Czy ja dobrze jadę? Tak dobrze
Pamiętacie wiatrak z okładki przewodnika....dziś niestety wygląda tak:
Widać, ze płonął - a wg książki był to najlepiej zachowany wiatrak w tym rejonie.
Następny punkt wiedzania to Bohoniki z meczetem i mizarem (cmentarz tararski):
Jakoś tak mało sympatycznie się tam czułem, więc zwiedzanie w środku odpuściłem sobie i dalej pognałem:
przez wsie:
i pola
W jednej z wiosek zauważyłem na poboczu stojącego HD, wraz z otrzepującym się z kurzu kierownikiem Okazał się to być ksiądz z (tego nie pamiętam) , w każdym razie na piaseczku zaliczył glebę i trzeba było zrobić mały "rally service" - uruchomiłem księdzu maszynę:
W Jurowlanach stoi sobie na wzgórz całkiem sympatyczna cerkiewka- więc foto musi być:
Przy wyjeździe ze stacji zostałem minięty przez czarną XJ-tkę, która tak jak i ja zatrzymała się w Kruszynianach pod XVIII meczetem:
Skoczyliśmy do tatarskiej knajpy na tatarskie żarełko i raźno (szacun za jazdę po szutrze) pojechaliśmy w stronę Bobrowników, gdzie dokonaliśmy wymiany nr telefonów i ustaliliśmy miejsce spotkania (niektórzy mieli już resztki w baku).
Ja natomiast znów wzdłuż granicy po wioseczkach:
Szuterkach i kopnych piaskach:
Obok ciekawej zabudowy:
i podziwiał zabudowę sakralną:
Dalej znów razem pojechaliśmy nad zalew:
aby znów szutrami przez Białowieżę dotrzeć na pole namiotowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz