sobota, 30 marca 2013

Wielka sobota - czyli pamiętaj, aby dzień święty święcić

Wczoraj rano w Krakowie w ciągu 2-3 godzin spadło ok 20 cm śniegu - czyli o jakimkolwiek latanku w sobotę można zapomnieć.... (taki był czarny scenariusz)....
Piątek w ciągu dnia ( ustalamy z bratem, że w sobotę rano lecimy do Wisły na Cienków zakończyć sezon narciarski - w końcu warunki zapowiadają się super)....
Piątek ok 17.00 jestem w Bielsku - śniegu mniej niż w Krakowie - ale zdecydowanie wizja nart wygrywa.
Sobota poranek...znośnie za oknem - ale szału nie ma - jedziemy zakończyć ten sezon narciarski (4 raz w tym roku kończymy sezon :P ). 2 godzinki szaleństw na stoku (może nawet jakiś filmik z tego będzie), a tym czasem zapraszam do obejrzenia produkcji z poprzedniego wypadu.

W drodze powrotnej miła niespodzianka - robi się sucho na drogach, i temperatura jest znośna... Czyli grzejemy Hankę i "pamiętaj abyś dzień święty święcił" :)

Postanowiłem przetestować nowe nabytki - czyli tankbag i rękawice z Lidla - sprzęcior sprawił się super, ale  do rzeczy..
Ruszam z domu "zatankować" powietrze do tylnego koła - co udaje się na BP (ciężko jeździ się jak jest go mało w z tyłu - tak trochę miota Hanką prawie jak słynny szatan. Nie mogłem nigdzie dalej się wybrać bo rodzinna tradycja i trzeba było iść jaja poświęcić, więc pada decyzja - jadę zobaczyć nowy ośrodek pod Dębowcem w Bielsku - jak zwykle z rozmachem, i troszku bez sensu, ale fota pamiątkowa jest.
Dalej spokojnie pod górami jadę do Wapiennicy, gdzie uskuteczniam małą sesję zdjęciową:

Dalej do Jaworza bocznymi uliczkami - w cholerę syfu, piachu, śniegu i nie wiadomo czego - w każdym razie ślisko. Dawno nie byłem w tamtej okolicy - widać było, że się rozbudowywuje - ciekawą bramę zobaczyłem  - fajnie wpisuje się w krajobraz:
Wyjeżdżając z niej zakopałem się całkiem konkretnie w śnieżku - mokrym i ciężkim jak diabli - dłuższa chwila walki (po raz kolejny powiem niebyt "mięsne" Shinko nie chcą robić w takim podłożu) - w końcu dałem radę. Ostanim punktem wycieczki był parking przy początku szlaku na Błatnią - taki duży plac, który jak się okazało służy za skład drewna.
Spojrzenie na zegarek - czas do domu....w końcu trzeba te jajca poświęcić. Zjeżdżam do centrum Jaworza, a tam nowość - ławeczka z jakąś postacią - fota więc musi być:

Podsumowując - przybyło na liczniku ze 35 km, tankbag świetnie nadaje się do trzymania rzeczy podręcznych i co najważniejsze nie przeszkadza, rękawiczki też zadały egzamin - łapki nie zmarzły, ale żeby nie było tak różowo - prawy kierunek nie działa - ale już mam w nowy, który pewnie wieczorem założę.

Teraz można świętować - a więc wesołych jajeczek i bezpiecznego sezonu. Alleluja!!

p.s do całości - zapraszam do seansu - dwie i pół minutki twórczości - made by Młody





czwartek, 28 marca 2013

Sezon serwisowy

Z racji ogólnie przedłużającej się zimy (i okresowego przeglądu kangura) w pojazdach trwają (bądź już się zakończyły) prace remontowe:
Kangur poza remontem głowicy (uszczelka się była puściła i uszczelniacz zaworowy), dostał nowe sprzęgło, hak holowniczy (będzie za czym ciągać przyczepkę z Hanką), nowe siłowniki klapy (nie leci już na głowę,czyli jest GIT) - nie mylić z GTI.
Hania ma kolejne butki w drodze(chyba zaczynam moja Luba z butami rozumieć - podkreślam - chyba) - tym razem bardziej cywilizowane Metzeler Sahara. Do tego świeżutkie oleum Orlen wraz z nowym japańskim filterkiem, nowe łożyska w kołach. Zostało tylko nowy napęd założyć (nie wspomnę, że trzeba go wcześniej kupić) i czekać aż za oknem będzie wiosna...

Dzisiaj obrazków nie będzie - za to mądrość króla Juliana:
p.s. Julian wierzę w Ciebie....

wtorek, 12 marca 2013

A miało być tak pięknie.....

W życiu tak bywa, planujesz, już pojawiają się szczegóły i wtem - coś idzie nie tak.
W jeden z czerwcowych weekendów w zatoce Kal (nie ma tam  laseczki w "l") odbędzie się zlot Transalp Club Polska, bardzo chciałem wziąć w nim udział - już od czwartku (żeby cały 100% wykorzystać), a wcześniej zrobić sobie trip krajoznawczy po Polsce.
Jak to w życiu bywa - plany się werfikują same - w zlotowym tygodniu będę kwitnąć w Poznaniu na targach - więc przy najlepszych wiatrach (i tak zakładam) na zlocie spędzę sobotę i niedzielę - a później spokojnie wzdłuż wschodniej granicy do Krakowa.
Nie będzie ciągłego marudzenia :) również wczoraj sieć Lild (słynąca z całkiem fajnych taili) zrobiła tydzień motocyklowy. Grzechem byłoby nie skorzystać - wykupiłem więc cały sklepowy zapas tankbagów (był jeden jedyny), oraz nabyłem rękawiczki.
Z domu też przyszły dobre informacje - oponki doszły - więc będzie co weekend robić. Jeszcze czeka mnie upolowanie oleju (przed sezonem zmienić trzeba) i kompletu łyżek do wymiany opon.

sobota, 9 marca 2013

O Kangurze słów kilka.....

O "Hani" już coś napisałem, a tytułowy Kangur też się musi pojawić.
Zgodnie z przyjętymi (po posiadaniu Pandy) założeniami, że w samochodzie muszę się wygodnie wyspać, po ponad półrocznych poszukiwaniach w Wielką Sobotę roku pańskiego 2012 zostałem szczęśliwym posiadaczem Renault'a Kangoo rocznik 2001.
Szybciutko (bo już 2 tygodnie po zakupie) przystąpiłem do tworzenia "zabudowy mieszkalnej".
W ruch poszły płyty OSB, trochę wykładziny dywanowej, dwa dni pracy i mamy gotowy "domek"


Kilka tygodni później kangur dostał przedsionek, który powstał ze starego namiotu firmy "Polsport" i paru rurek.


Całość została w zeszłym roku wielokrotnie sprawdzona w boju w czasie weekendowych wypadów  i spisała się znakomicie.
W środku wygodnie śpią dwie dorosłe osoby, a przedsionek idealnie działa jako osłona przed deszczem, jak również przed upalnym słońcem.

W tym roku jeszcze wykonana zostanie zasłonka na szyby przednie , tak aby mieć 100% prywatności w dowolnym miejscu.

Dzień Kobiet - czyli jak Hania dostała "prezent", a ja zainwestowałem parę złotych w błoto

8 marca - wszyscy wiemy, że nasze Panie trzeba obdarować. Dla mojej Lubej zanabyłem drogą kupna pięknego tulipana i tyle rozpieszczania dam, w końcu Kobietami są codziennie a nie od święta.
A teraz do sedna:
sezon 2013 to drugi (a tak naprawdę pierwszy cały) sezon, kiedy dosiadam 2oo - z założenia chcę go poświęcić na doskonalenie swojej techniki jazdy - głównie miał (za chwilę dowiecie się czemu czas przeszły) to być czas asfaltowej jazdy z lekkimi szuterkami - dlatego oponki Shinko 705 w zupełności miały wystarczyć, ale w zeszłym roku (co na pewno opiszę, w bliżej nie określonym czasie przyszłym) zasmakowałem błota. Ktoś mądry powiedział: "Błoto wciąga". Zgadzam się z tym - raz spróbujesz i ... leżysz w błocie, ale ciągle chcesz jeszcze....
W zeszły weekend pojechałem na małą (pierwsze 100 km) wycieczkę m.in nad Zalwe Łąka i oczywiście wpakowałem się w błoto - z opony zrobił się błotny "slick" więc gleb było kilka - dla przypomnienia Transalp waży prawie 200 kg, więc jest co podnosić - poniżej dowód rzeczowy z wycieczki.



 Ja, jako "rozsądny człowiek" nie będę kupować opon enduro, żeby nie kusiło.....a tu na forum TCP pojawia się ogłoszenie, że oponki Mitas E09 są w dobrej cenie (nie nie kupie opon enduro)....ale jest Dzień Kobiet, więc Hania dostanie nowe butki - tak, zgadliście - opony już idą do mnie, a ja nie mogę się doczekać kiedy je przetestuje w jakimś fajnym błotku.




czwartek, 7 marca 2013

O Hani słów kilka

Od czegoś trzeba zacząć...więc może spróbuję od moich pojazdów. Na pierwszy ogień pójdzie motocykl.

Honda Transalp XL600V PD06, kryptonim bojowy i nazwa pieszczotliwa "Hania"


Hania już nie jest małolatą, ale ma w sobie to coś, co niektórzy określają jako trampkowatość. To zespół cech charakteryzujących ten motocykl - klasy turystyczno - terenowej. 
Jest to mój pierwszy motocykl - kupiony zaraz po zrobieniu prawka. Będzie ona sukcesywnie doposażana, tak aby bezpiecznie i wygodnie podróżować.
W tzw. międzyczasie na motocyklu zostały zainstalowane słynne gmole by Henry, tylny stelaż na bagaż (też całkiem dobrze chroni zadek motocykla, delfektor szyby (świetna sprawa - gorąco polecam, każdemu).
W planach jest większy kufer (tzn już jest tylko płytę trzeba przerzucić), olejarka automatyczna łańcucha i grzane manetki - pewnie Oxford, no i o najważejszym zapomniałem - kuferki na boki.