niedziela, 23 czerwca 2013

Polska Egzotyczna i powrót do rzeczywistości - czyli opowiadania część ostatnia

Słoneczko w Białowieży świeci mocno i szybko wygoniło mnie z namiotu. Towarzysz podróży też już się wyczołgał. Lokalne wytwory piwowarskie działały prawidłowo, zostały przetrawione - można jechać.
Pierwsze punkt na dzień dzisiejszy to wzmocnić się - jedziemy na tyle ile można:



i dalej spacerkiem do:

Opisując to miejsce można powiedzieć kilka kamieni na krzyż i jakieś chaszcze - ale napełnieni jesteśmy pozytywną energią. Wracamy do naszych maszyn i wjeżdżamy do:
Wizyta w zagrodzie żuberków z parkingiem to 12 pln - odpuszczamy - lepiej z innym żuberkiem się zapoznać na "przelew". Tutaj następuje pożegnanie i każdy z nas w swoją stronę leci. Jadę rozkoszować się porannymi promykami w puszczy korzystając z poznanej wczoraj legalnej szutrówki:


W Hajnówce taknkowano i wracamy na boczne drogi:

Wzdłuż granicy dojeżdżam do Opaki Dużej z cerkiewką:
Jestem dołownie rzut beretem od granicy Białoruskiej i w tym momencie kończy mi się mapa którą do garmina wgrałem (jeżdzę z etrexem HC Venture, który ma tylko wbudowaną pamięć) - w środku niczego trzeba dograć mapy - laptop na bak kabeli i jazda.
W czasie tej operacji przejeżdżał patrol SG - wyjaśnienia, tłumaczenia - co ja na granicy, sam z komputerem etc - ale bardzo w porządku - szczególne w porządku była pani strażnik :).
Przez Czeremche jadę na południe mijając kolejne kapliczki:
Cerkwie (ta w Zubaczu):
Aby dotrzeć do "ziemi Mielnickiej"
W Tokarach-Koterce stoi na samej granicy piękna niebieska cerkiewka:
Dochodzi się do niej po takiej kładce:
Dla urozmaicenia kolejnym punktem zwiedzania będzie - tak zgadliście cerkiew w Anusinie:
Od której ostatnią już szutrostradą na tym wyjeździe:
Dojeżdżam do Świętej Góry Grabrarki (góra krzyży). Na parkingu miła niespodzianka - dwa "murzyny" stoją:

Trochę pogadaliśmy - chłopak na N lecieli więc powiedziałem gdzie fajnie jest i udałem się na zwiedzanie.
Ilość krzyży naprawdę robi wrażenie:


Przewodnik już się kończy - robię więc krótki popas nad Bugiem:

I dojeżdżam do Mielnika - teoretycznie ostatniego punktu zwiedzania na trasie.
Gdzieś po drodze zatrzymałem się na szamę, oczywiscie na stoliku wyladaowała też mapa i rozpoczałem rozmyślanie - w sumie jak zepnę się to na 22-23 powiniem dac radę do Krakowa dojechać - pytanie czy muszę?
NIE - nie muszę,a "prawie" po drodze jest taka maleńka wioska, Jeruzal - zna ja praktycznie każdy w Polsce, a to dzięki temu, że to filmowe Wilkowyje są - rzut okiem na kościół:
No i oczywiscie na słynny sklep z równie słynną ławeczką:
Stamtąd spokojnie, w stronę zachodzącego Słońca.... dojechałem do Warki, na znany mi z lipcowych spływów kamping:

Rano po śniadanku ruszyłem do Krakowa, gdzie koło południa dotarłem.

Podsumowując:
- Kilometrów trochę przybyło
- Hanka przy mojej spokojnej jeździe potrafiła spalić poniżej 4 na 100, ale przeciętnie wyszło 4,2, zażyczyła sobie również 0,5 l oleju (jej prawo)
- Koniecznie muszę się wyposażyć w "kondoma" przeciwdeszczowo i poważnie trzeba pomyśleć o grzanych manetkach
- Kufry boczne to jednak dobra opcja - przydałyby się 

Na koniec chciałbym podziękować koledze co sprzętem dla moczykijów diluje - neoprenowe skarpetki nawet w przemoczonych butach robią robotę!! - dzięki Michu.

Dziękuję też wszystkim, których poznałem na zlocie (za super impreze), Bluczkowi za walkę na trasie rajdu, oraz wszystkim, których spotkałem na swojej trasie.

Polska to jednak egzotyczny kraj - warto go poznawać!!

Wszystkie zdjęcia z trasy możecie oglądać na:














1 komentarz:

  1. Lewa w górę!
    Fajna fotorelacja, która w zwięzły sposób przedstawia odwiedzone miejsca i zachęca do tego, aby samemu je zobaczyć. Na www.motorzenie.blogspot.com wrzuciłem relację ze swojej podróży. W 3 części nasze trasy się przenikają, aby spotkać się w Kruszynianach. Piękne okolice, do których warto wrócić.

    OdpowiedzUsuń